Nie każdemu udaje się od razu samookreślić (gdzieś to czytałam) to znaczy zgadnąć, jaki zawód przyniesie prawdziwą satysfakcję. Najwięcej kłopotów mają z tym ludzie sztuki.
Poznałam w czasie Warszawskiej Jesieni Teatralnej, trzynastej, dwóch młodych twórców: jednego reżysera, jednego scenografa, którzy razem zrobili jedno przedstawienie Gorkiego - "Letnicy". Wszystko się u nich dzieje w lesie: dom letników stoi w lesie, teatrzyk letni jest w lesie, nawet kłótnie, dyskusje i miłość odbywają się w lesie. - Dlaczego? - z tym pytaniem zwracam się do autora scenografii, pana Jerzego Kowarskiego. - Bo nigdzie las nie rośnie tak pięknie jak na scenie. - A z czego czerpie pan pomysły? - Z rozmów z reżyserem. - Panowie są zaprzyjaźnieni. Ale z tekstu sztuki i wielu przeczytanych książek też pan czerpie? - Coś pani wyznam: nie umiem czytać. - To jak pan zdał maturę? - Dlatego najpierw zdałem na studia, na wydział matematyczny Uniwersytetu Warszawskiego. - I po matematyce został pan scenografem? - Nie od razu. Gdy byłem na drugim roku wezwała mnie pani dziekan i powiedziała: wprawdzie zdarzają się profesorowi