EN

1.04.2010 Wersja do druku

Co o sobie śnimy, leżąc na kozetce

"Czarodziejski flet" w reż. Marka Weissa w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

W Mozartowskim "Don Giovannim", wyreżyserowanym w Operze Bałtyckiej przez Marka Weissa-Grzesińskiego, kurtyna już po paru taktach uwertury szła w górę. W "Czarodziejskim flecie", najnowszej Mozartowskiej gdańskiej produkcji tego reżysera, kurtyna cierpliwie czeka do ostatniego taktu. A potem przed oczyma widowni otwiera się pusta, podnosząca się ukośnie scena, na której stoi kozetka, ze śpiącym na niej Taminem. Kozetka wygląda, jakby ją wypożyczono z gabinetu doktora Freuda. To wyraźna sugestia, podparta jeszcze wyjaśnieniami Weissa-Grzesińskiego z programu, że fantastyczne libretto "Czarodziejskiego fletu" reżyser przełożył na język wewnętrznych doświadczeń duszy. Być może nawet wszystko, co oglądamy, jest projekcją ukrytych tęsknot Tamina? "Czarodziejski flet", bajkowa opowieść z wplecionymi w nią masońskimi rytuałami, od zawsze zachęcała inscenizatorów do ekstrawaganckich eksperymentów. Parę lat temu w warszawskiej Operze Narodowej

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Co o sobie śnimy, leżąc na kozetce

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 77

Autor:

Jarosław Zalesiński

Data:

01.04.2010

Realizacje repertuarowe