- Czy spełniły się Pani aktorskie marzenia? Nigdy nie miałam marzeń teatralnych. To była dla mnie forma samoobrony, bo wiem. że takie marzenia prawie nigdy się nie spełniają. Marzy się o jakiejś roli a potem wraz z upływem czasu się z niej wyrasta i marzenie przemija. Jako aktorka od samego początku miałam to wielkie szczęście, że proponowano mi bardzo różnorodne role, od panienki z dobrego domu do ladacznicy. Dzięki temu stale rozszerzałam swój warsztat i udało mi się uniknąć zaszufladkowania. Nie lubi Pani marzyć, jak zatem odnajduje się Pani w nie napawającej zbytnim optymizmem obecnej rzeczywistości polskiego teatru? Sytuacja polskiej kultury przeraża mnie. Jestem z pokolenia tych, którzy uważają teatr za świątynię sztuki. Sama nigdy nie myślałam o pieniądzach. Kiedyś w Berlinie pewien producent zaproponował mi rolę w niemieckim filmie. Bez zastanowienia odmówiłam, bo czekały na mnie próby Samuela Zborowskiego w reżyse
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny nr 30
Data:
21.10.1991