Hamlet A.D. 2013 w książkach się tarza, ale do nich nie zagląda. To tylko scenografia. Znak. Podobnie, jak monolog "Być albo nie być" - pisze Maciej Nowak w Przekroju.
- Zróbmy tragedię na H. - usłyszałem 10 lat temu od Jana Klaty. Na samą myśl o zbliżeniu się do "Hamleta" Shakespeare'a zadrżałem. Byłem wtedy dyrektorem Teatru Wybrzeże w Gdańsku i dopiero w tym momencie zrozumiałem, jaką skalą odpowiedzialności obciążony jest przywilej wprowadzania do repertuaru dzieł największych. Potrzebowałem kilku tygodni, by podjąć decyzję. Przekazałem ją Klacie esemesem, który, jak twierdzi, przechowuje w swoim telefonie do dzisiaj. Wkrótce powstało przedstawienie, zainscenizowane na terenie Stoczni Gdańskiej, w hali, w której 20 lat wcześniej pracowała na suwnicy Anna Walentynowicz. Przedstawienie, które zyskało status kultowego, przedstawienie, w którym młody reżyser rozliczał pokolenie swoich rodziców z mitu Solidarności i transformacji. Rozpoczynało się od sytuacji, w której Hamlet i Horacjo, grani przez Marcina Czarnika i Cezarego Rybińskiego, grali w turbo-golfa na rozpadających się reliktach Stoczni. Stary