Czy Jarosław Kaczyński stanie się największym sojusznikiem Ślązaków w walce o pełne uznanie naszej odrębności kulturowej? - pisze dla e-teatru Witold Mrozek.
Tzw. antykaczyzm był w stanie doprowadzić do wielotysięcznych antyklerykalnych demonstracji pod oknem papieskim w Krakowie - czy chęć zrobienia na złość prezesowi PiS doprowadzi do przywrócenia Górnemu Śląskowi autonomii? Raczej nie - tak samo, jak ubiegłoroczne protesty z ul. Franciszkańskiej nie doprowadziły do jakiegokolwiek postępu w sprawie świeckości polskiego państwa. Nawet jeśli nie tylko Marcin Meller, ale też Janusz Palikot i Kuba Wojewódzki zadeklarują śląską przynależność narodową - nie polepszy to rzeczywistej sytuacji Ślązaków. A szkoda. W "kwestii śląskiej" jak w soczewce skupia się obraz słabości polskiej demokracji. Mamy oto - według poprzedniego spisu powszechnego - prawie dwieście tysięcy ludzi uznających się za przedstawicieli narodowości śląskiej. Ludzie ci mają odrębną kulturę i mówią językiem, który różni się od polskiego o wiele bardziej, niż na przykład słowacki od czeskiego. Przez siedemset lat Ś