EN

25.01.2011 Wersja do druku

Co może pomóc polskiemu kinu? - w felietonie dla e-teatru pisze Witold Mrozek.

Przeciwko kinu białych koni

Każdego lata, jakoś w okolicach festiwalu w Gdyni, słyszymy o odrodzeniu polskiego kina. "Tak, to teraz!" - piszą zawsze ci sami krytycy - "Kino polskie budzi się z letargu!" Czasem nawet i faktycznie na chwilę się przebudzi, rozejrzy dookoła - i idzie spać nadal. Co roku zdaje się nam, że widzimy festiwalowe "czarne konie" - nie da się jednak ukryć, iż kino polskie wciąż należy do koni białych. Na tych szlachetnych wierzchowcach po śmierć pędzą przez ekrany ułani - chłopcy malowani; na ich mechanicznych odpowiednikach przyjeżdżają współcześni książęta po bohaterki polskich komedii romantycznych. "Lotna" - biały koń, który szarżował pół wieku temu na polskie mity - wywołał przynajmniej burzę, chcieli z nim walczyć partyjni decydenci i pułkownicy-weterani. Dzisiejsze rumaki są raczej potulne, ufnie dają się poklepywać oficjelom i za uzdę prowadzić do stajni; nie w głowie im podobne brewerie. Nawet jeśli na białym koniu posadzić t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przeciwko kinu białych koni

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Witold Mrozek

Data:

25.01.2011

Wątki tematyczne