Po Warszawie i Wrocławiu - Kraków. Po 10 latach przerwy, przegnania z teatru ogromnego, triumfalny - powrót na scenę tę samą, z której przed laty 55 urzekło widownię po raz pierwszy arcydzieło Wyspiańskiego. Kraków umie celebrować. Wznowienie "Wesela" święcono uroczyście, nastrój panował podniosły, przed paniami w wieczorowych toaletach, przed gośćmi ze stolicy rozświetlono melancholijny prolog: słowa Przybyszewskiego, mówiące o Wyspiańskim na weselu poety Rydla z chłopką Mikołajczykówną we wsi Bronowice Małe. facsimile listu Wyspiańskiego do dyrektora Kotarbińskiego o gotowej nowej sztuce i mglistą sylwetkę poety, stojącego w progu roztańczonej izby, w której dostrzegł wielki teatr polskości. Ów prolog wydal się dodatkiem zbędnym, natrętnym. Ale czyż nie harmonizował z uczuciami sali, westchnieniem wspomnień, snujących się po widowni? Pomarli już niemal wszyscy uczestnicy rzeczywistego i teatralnego "Wesela" z lat 1900-J901 - a eto w
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu