Niecodzienny pochód żałobników, sunący wczoraj dostojnie ulicą Piotrkowską i wznoszący okrzyki "Ira Aldridge nie żyje!", mógł przerazić niejednego jej bywalca. Tak przebiegał... happening zorganizowany przez Fundację Jaś i Małgosia. Miał zwrócić uwagę łodzian na charytatywny spektakl "Murzyn (może odejść)", który dobędzie się 3 października w Teatrze im. Stefana Jaracza. Jego bohaterem jest czarnoskóry aktor Ira Aldridge, znany z tytułowych ról w "Makbecie" i "Otellu", zmarły w roku 1867 przed swoim pierwszym występem w Łodzi. "Murzyn (może odejść)", w reżyserii łódzkiego dramaturga Remigiusza Cabana, powstał w rzeszowskim Teatrze im. W. Siemaszkowej z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru i stamtąd dzięki fundacji został specjalnie sprowadzony. - Jak wiele rzeczy w życiu jest dziełem przypadku, tak i my całkiem przypadkowo przebywając w Rzeszowie dowiedzieliśmy się, że powstało tam przedstawienie tak silnie związane z Łodzią. Byl
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódź