Młody polski scenarzysta wygrywa międzynarodowy konkurs. Niebagatelna gratyfikacja finansowa zbiega się z perspektywą nakręcenia filmu przez czołową amerykańską wytwórnię. Agenci, wysłani do negocjacji warunków kontraktu są już w drodze do Polski. Tu jednak zaczynają się schody. Te konkretne, opisane w dramacie nie grzeszą czystością (dozorca ma przecież co innego do roboty!). Stopnie osiedlowego bloku, prowadzące do mało luksusowego M2, zajmowanego przez utalentowanego pisarza, nie wydają się wymarzonymi stopniami do sławy. Raczej do kompromitacji polskiego intelektualisty wobec przedstawicieli hollywoodzkiej krainy snów. Ale od czegóż ułańska fantazja Polaków, którzy dobrze wiedzą, że blef to połowa sukcesu. Tak zaczyna się sztuka Macieja Wojtyszki "Żelazna konstrukcja", grana na scenie Teatru Powszechnego w reżyserii autora. Że materiał na zręczną komedię leży na ulicy, Maciej Wojtyszko dowiódł tu wymownie. Wystarczy się tylko schyli�
Tytuł oryginalny
Co kryje się za atrapą
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gość Niedzielny" nr 23