"Opętani" Witolda Gombrowicza w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Wystawianie spektaklu jako zainscenizowanie słów pisarza 1:1 to dziś anachronizm. Dowód? "Opętani" według Witolda Gombrowicza w Teatrze im. Słowackiego w reżyserii Tadeusza Bradeckiego. Ta powieść to przepis na romans klasy B: miłość Mai i Leszczuka, czyli mały mezalians w dwudziestoleciu międzywojennym, dalej tajemnicza śmierć Maliniaka, sekrety z przeszłości księcia, dochodzenie jasnowidza Hińcza i... opętany złymi mocami ręcznik. I tyle. Pomysłów na ten spektakl mogło być wiele. Wystawić tekst jako historię o przewracaniu się świata dawnych konwenansów, opowiedzieć o złu drzemiącym w człowieku, metafizyce zakradającej się w codzienność, zestawić z osobistymi doświadczeniami Gombrowicza. Nic z tych rzeczy. Tekst, który sam autor pisał jako "powieść dla kucht" (zresztą drukował ją w odcinkach na łamach prasy i pod pseudonimem) potraktowano na poważnie i z pieczołowitością. Stąd te wygłaszane z emfazą i namaszczeniem kwestie.