Co dolega rzeszowskiej kulturze? Brak wizjonerskich pomysłów, oryginalnych, niepowtarzalnych oraz brak dbałości o rozwijanie kultury wysokiej, którą trzeba traktować jak inwestycję w wizerunek. Ona nigdy nie przyciągnie tysięcznej widowni, ale to po niej oceniane jest miasto. Na razie władze miasta chętniej zaspokajają masowe oczekiwania, umizgują się tłumom - pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.
Rzeszów może mieć wkrótce hejnał napisany przez Tomasza Stańkę - powinien to być symbol otwarcia miasta na nowe myślenie o kulturze: promowanie wizjonerskich pomysłów i imprez o wysokim poziomie artystycznym. To jest droga do wizerunkowego sukcesu. Kto nie chciałby mieszkać i inwestować w mieście, gdzie są wydarzenia, o których się mówi? Rozumieją to duże miasta: Kraków, Wrocław, Gdańsk, Gdynia, Lublin. Rozumieją i mniejsze, jak np. Bielsko-Biała, która zaprosiła Tomasza Stańkę, by firmował festiwal jazzowy i teraz jest kojarzona z wysokiej klasy imprezą kulturalną. Czy wiedzą o tym w Rzeszowie? Prezydent Tadeusz Ferenc kiedyś mówił mi, że inwestorzy dopytują go o ofertę kulturalną. Czy martwią się, jak będą tutaj spędzać wieczory? Nie, po ofercie kulturalnej oceniają status miasta. W Rzeszowie imprez nie brakuje, można długo wymieniać pączkujące ostatnio festiwale piosenek przeróżnych, dni domów kultury, imprezy na rynku. Dl