We Wrocławiu trwa największy protest środowisk teatralnych od czasu głośnej akcji "Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem" sprzed czterech lat - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Piątkowa demonstracja w obronie Teatru Polskiego we Wrocławiu, w którym urzędnicy urzędu marszałkowskiego przy wsparciu ministerstwa kultury chcą powołać na dyrektora aktora Cezarego Morawskiego, znanego z serialu "M jak miłość", to największy taki protest od 2012 r. Wtedy zapalnikiem było również województwo dolnośląskie i pomysł lokalnych władz, aby zastąpić dyrektorów artystycznych kluczowych instytucji kultury w regionie menedżerami, co zdaniem protestujących prowadzić mogło do ich komercjalizacji. Obecne protesty mają dużo większy zasięg: z całego kraju do Wrocławia zjechało ponad 200 ludzi teatru, którzy skandowali pod urzędem marszałkowskim "Ręce precz od kultury" czy "Chcemy teatru, nie polityki". W obronie wrocławskiego zespołu stanęły teatry m.in. z Gdańska, Warszawy, Łodzi, Bydgoszczy, Krakowa, Wrocławia, Szczecina, Legnicy, Obywatele Kultury i ZASP, a Instytut Teatralny z Warszawy zaproponował mediację. Zespół oflagował tea