REŻYSER, reżyser, reżyser! - krzyczą widzowie po każdej niemal teatralnej premierze. Wywołany brawami zjawia się w końcu na scenie, kłania się i przyjmuje gratulacje. Ale choć zwykle łatwo znaleźć go wśród publiczności, to często trudno dostrzec jego pracę podczas oglądania spektaklu. Zła obsada, tekst mówiony "jak leci", żadnego pomysłu na sytuacje sceniczne i piosenki, których - nikt! - nie potrafił chociażby poprawnie zaśpiewać. Wszystko to wydarzyło się naprawdę, na scenie w Wieży Ratuszowej. Teatr "Maszkaron" zaprezentował tam komedię muzyczną Juliana Tuwima pt. "Porwanie Sabinek". Reżyserem był (a raczej wziął za to pieniądze) Andrzej Mrożewski, sam dyrektor teatru. I chociaż tekst Tuwima pozostałby śmieszny nawet przeczytany przez starszą panią przy lampie naftowej domownikom na dobranoc - tym razem robiono co tylko możliwe, aby dowcipu go pozbawić. Jakiś pomysł na rolę miał Maciej Ferlak, pełna temperament
Tytuł oryginalny
Co dalej z Maszkaronem?
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 8