EN

17.02.2023, 10:44 Wersja do druku

Co byś mu teraz powiedziała?

Rozmowa Wiktorii Bronk, studentki Wiedzy o Teatrze na Uniwersytecie Gdańskim, o trudnej relacji córek z ojcami oraz o teatrze ożywionej formy z Ewą Doan, studentką aktorstwa w białostockiej filii Akademii Teatralnej w Warszawie, której spektakl egzaminacyjny „Spotkanie” zostanie zaprezentowany na scenie Teatru w Blokowisku GAK Plama w Gdańsku 20 lutego o 19:00.

fot. mat. Akademii Teatralnej w Białymstoku

Wiktoria Bronk: Co cię zainspirowało do przygotowania spektaklu „Spotkanie”?

Ewa Doan: Już długo chodził za mną temat relacji łączącej córki i ojca. Był ze mną od początku studiów, a właściwie od samych egzaminów wstępnych. Dzięki stworzonej etiudzie ze świata teatru przedmiotu pt. „W gorącym oleju kąpany” dostałam się na aktorstwo! To była komediowa historia patelni (ojca), która wszelkimi sposobami chciała nauczyć małą patelnię (dziecko) smażenia się na ogniu. To była moja luźna fantazja o szczęśliwej, ale trudnej relacji ojca z dzieckiem. Po kilku latach wróciłam do tego tematu już z innej perspektywy. Chciałam opowiedzieć o nieobecnych ojcach. Byłoby to trudne i wąskie podejście, dlatego chciałam poszerzyć perspektywę o doświadczenia innych kobiet. Zależało mi też na tym, żeby skonfrontować się z formą monodramu, z którą do tej pory nie miałam styczności. Postanowiłam spróbować. Na trzecim roku aktorstwa w Akademii Teatralnej w Białymstoku mamy takie zajęcia jak teatr ożywionej formy. Każdy, w zespole lub indywidualnie, robi swój teatralny projekt od pomysłu, koncepcji, adaptacji/scenariusza, gry aktorskiej po lalki, światło, scenografię i reżyserię całości. Oczywiście jeden z wykładowców szkoły jest opiekunem artystycznym , ale nawet z taką pomocą jest to duże wyzwanie, ale zaryzykowałam.

WB: Jak wyglądał proces twórczy?

ED: Zaczęło się od rozmów z moim opiekunem artystycznym Błażejem Piotrowskim. Przedstawiłam swój pomysł, rozmawialiśmy o procesie jaki nas czeka, o inspiracjach i o teatrze w ogóle. Część pierwsza to były rozmowy, szukanie inspiracji, badań naukowych, tworzenie pierwszego scenariusza, który miał mało wspólnego z ostateczną wersją. Dużą inspiracją było dla mnie słuchowisko Michała Zdunika „Gate 0”. Napisałam też wtedy krótki wiersz, w którym wyraziłam to co czuję w tym temacie, ale w taki niedopowiedziany sposób. To właśnie ten ładunek emocjonalny chciałam przekazać odbiorcom. Dużo błądziłam, ale to chyba nieuniknione. Ten proces to było ciągłe konfrontowanie się z trudnymi pytaniami. O czym chcę opowiedzieć? Jaki świat chcę zbudować? A może kilka światów? Gdzie tu konflikt? Kim jest moja postać? Jaki ma cel? Jaką przemianę przechodzi? Po rozmowach przyszła pora na część praktyczną. Mój wór inspiracji, źródeł, pomysłów na całość był w miarę pełny. Wiedziałam, że postać Ojca będzie się składać z różnych części. Teraz trzeba było wejść na scenę i szukać form na opowiedzenie historii. Nie było to łatwe i do tego trwało najdłużej. W tym czasie stworzyłam anonimową ankietę skierowaną do córek w różnym wieku. Ten pomysł podsunęła mi koleżanka, wspominając o znajomej, która robi spektakle na bazie wywiadów z innymi. Zachwycił mnie! Chciałam się oderwać od swojej perspektywy i skupić się na szerszym doświadczeniu. Korzystając z doświadczenia moich drugich studiów na kierunku psychologii, ułożyłam 11 pytań dotyczących osobistej relacji z ojcem. Na bieżąco korzystałam z przesyłanych odpowiedzi. Końcowym etapem było wybieranie elementów z improwizacji, działań scenicznych, różnych pomysłów i klejenie tego w całość. Tuż przed końcem miałam poczucie, że ten projekt zmieniał się z każdym dniem o 180 stopni. Do tego Marcin Nagnajewicz dokomponował warstwę muzyczną, która wprowadza widzów i mnie w klimat. W międzyczasie jeszcze przerabiałam z pomocą pracowni plastycznej formy lalkowe żeby były funkcjonalne i spójne wizualnie. To było szalone doświadczenie.

WB: Co Twoim zdaniem ten spektakl może zaoferować przeciętnemu odbiorcy?

ED: Może chwilę refleksji. Może małą łamigłówkę. Za pomocą maski, materiału i ręki tworzę obrazy, które można interpretować na wiele sposobów. W ich tworzeniu stawiałam bardziej na odbiór wrażeniowy niż logiczny. To co zobaczą widzowie będzie plątaniną kilku obrazów, które staną się punktami podróży głównej bohaterki. Obejrzenie „Spotkania” będzie też dobrą okazją żeby zacząć poznawać teatr lalkowy, w tym teatr przedmiotów czy inaczej teatru ożywionej formy.

WB: Dlaczego akurat tytuł ,,SPOTKANIE”?

ED: Bo tym jest to 25 minutowe zdarzenie. Spotkaniem bohaterki z cząstkami postaci Ojca. Szansą, żeby skonfrontować się z tym co zbyt długo siedziało w cieniu, daleko od świadomości. Opowiadam historię z perspektywy córki, bo taka perspektywa jest mi najbliższa, ale mechanizmy, tematy, które poruszam są uniwersalne.

WB: Czym kierowałaś się przy wyborze kobiet uczestniczących w badaniu?

ED: Mogę przyznać, że to bardziej kobiety wybierały czy mi zaufają i odpowiedzą anonimowo na pytania, które im przygotowałam. Ankieta była dostępna na Facebooku i dzięki udostępnianiu jej dotarła do 38 kobiet. Jedynym wspólnym mianownikiem była rola córki. Poza tym myślę, że wiele je różni. Od wieku, przeżywanych emocji, oceny tej relacji do stopnia obecności ojca czy nawet faktu czy żyje.

WB: Skąd pomysł, żeby reprezentacją żywego człowieka na scenie była maska i kawałek materiału?

ED: Postać Ojca nie jest żywym człowiekiem, bo akcja rozgrywa się w odrealnionej przestrzeni, jakby w innym wymiarze, bardzo osobistym. To takie miejsce, do którego wpadamy albo wchodzimy z dużą ostrożnością. Nie ma tam żywych ludzi, są za to żywe wspomnienia, przebłyski zdarzeń, które mogą tam ewoluować i mieć na nas wpływ.

WB: W spektaklu toczy się walka o wpływ, jaki ma ojciec w życiu córki nawet, a może zwłaszcza wtedy kiedy jest nieobecny. Czy nie jest właśnie tak, że jeśli ktoś usuwa się z naszego życia w sposób taki fizyczny to daje nam większe pole do idealizacji własnej osoby, ponieważ często nie mamy jak zweryfikować pewnych faktów i w ten sposób tworzy się jakiś rodzaj fantazmatu?

ED: Tak, idealizacja potrafi być sporą pułapką. To zrozumiałe, że jako dzieci nie chcemy, a we wczesnym etapie rozwoju nawet nie możemy źle myśleć o swoim rodzicu. Na szczęście przychodzi czas kiedy już dalej tak się nie da. Jednym z powodów jest to, że zaczynamy tracić siebie, swój głos, decyzyjność w niektórych ważnych dla nas kwestiach. Chcemy zmienić perspektywę. Gdy stajemy się dorośli, na wiele spraw możemy spojrzeć inaczej. Możemy wziąć wtedy odpowiedzialność za swój wkład w tę relację i przy sprzyjających warunkach rozwijać ją, z całą wiedzą i doświadczeniem, które zdobyliśmy jako dzieci. Nie zawsze się da, przy braku chęci z drugiej strony nie można wiele zdziałać, wtedy warto zadbać o siebie.

WB: Jaką rolę w życiu córki powinien odgrywać ojciec, czyli pierwszy mężczyzna z którym ma się styczność w życiu?

ED: Tutaj podam kilka odpowiedzi z ankiet na pytanie. „Jacy powinni być twoim zdaniem ojcowie?”: „Obecni.”, „Towarzyszący”, „Czuli, uważni, słuchający, wspierający swoje córki, dający im przestrzeń.”, „Tacy jak mój”, „Muszą mieć pasję. Muszą mieć wolność i swój świat, do którego potrafią zaprosić swoje dzieci (obojętnie w jakim wieku). Powinni widzieć świat dziecka i się zainteresować, kiedy dziecko przeżywa ciężkie chwile.”, „Obecni, wspierający dobrym słowem! Żeby wierzyli we własne córki! I ogólnie dzieci. Żeby nie podcinali im skrzydeł i dbali o relacje.”, „Opiekuńczy, budujący poczucie sprawczości.” „Kochający i rozumiejący.”, „Świadomi i obecni.”

WB: Twój spektakl jest minimalistyczny jeśli chodzi o środki przekazu, co gra w nim pierwsze skrzypce? Maska? Światło? Muzyka? Tekst?

ED: Minimalizm wziął się z pustki, którą chciałam uzyskać. W działaniu wykorzystuję jutową maskę, rozciągliwy materiał, gąbkową rękę, czarne kotary, muzykę, nagranie głosowe, światła i latarkę. Wszystko powinno współgrać, w końcu teatr jest syntezą sztuk. Resztę załatwia wyobraźnia.

WB: Czy uważasz, że teatr lalek jest w Polsce dobrze znaną formą teatru?

ED: Zależy dla kogo. Dla dzieci jest to z pewnością najpopularniejszy rodzaj teatru. Dla mnie jest to teatr z ogromnymi możliwościami dla osób w każdym wieku. Zdarza się, że wychodzę z teatrów lalkowych zachwycona tym, co widziałam. Część teatrów lalkowych oferuje spektakle dla młodzieży i dorosłych.

WB: Czy od początku chciałaś specjalizować się właśnie w tym kierunku?

ED: Nie od początku. Ta chęć przyszła do mnie na egzaminach wstępnych do Akademii Teatralnej w Białymstoku. Zobaczyłam, że mam do tego dryg i przypomniałam sobie wtedy, że jako kilkulatka wystawiałam przecież teatr lalkowy w ogródku! Na afiszu często pojawiał się „Czerwony Kapturek”. Wtedy wystarczyły dwa krzesła materiał i pacyny (lalki zakładane na rękę, inaczej rękawiczkowe). Chyba od tego zaczęła się ta moja przygoda z teatrem lalek.

WB: Czy masz jakąś złotą radę jak dbać o tę szczególną relację jaką jest ta łącząca ojca i córkę?

ED: Każda relacja jest inna, na swój sposób wyjątkowa. Może mniej ważne jest jak tylko po co. W ankiecie zadaję pytanie „Co byś mu teraz powiedziała?” i oprócz słów wdzięczności, żalu, miłości, wybaczenia, ciszy padła też odpowiedź „Jakiś żart, który tylko my byśmy rozumieli.” Może niewiele trzeba?

Spektakl „Spotkanie” w wykonaniu Ewy Doan będzie można zobaczyć na scenie Teatru w Blokowisku GAK Plama (Gdańsk-Zaspa, ul. Pilotów 11) 20 lutego o 19:00. Szczegóły wydarzenia i bilety: https://gak.gda.pl/teatr-w-blokowisku-spotkanie-spektakl-z-akademii-teatralnej-w-bialymstoku/

Tytuł oryginalny

CO BYŚ MU TERAZ POWIEDZIAŁA? – zapowiedź spektaklu “Spotkanie” 20.02 o 19:00 w Teatrze w Blokowisku GAK Plama

Źródło:

gak.gda.pl
Link do źródła

Wątki tematyczne