Nareszcie coś dla dzieci, co jest z gruntu odmienne od wystawianych tu często infantylnych i banalnych bajeczek w pastelowych kolorkach.
Przedstawienie spektaklu "Kukuryku na patyku" Paula Maara to żywiołowa, jaskrawa clownada, rodem ze starej, dobrej tradycji cyrkowej. Jego bohaterami jest nierozłączna para dwóch clownów, jeden duży, drugi mały, ten duży wciąż wykorzystuje małego, robi mu psikusy; szarpią się ze sobą, ganiają się po całej sali, podstawiają sobie nogi, tłuką po głowach, następnie godzą się, i znowu kłócą. Aż wreszcie pojawia się mały cwany dobosz z bębenkiem i próbuje ich obu wykolegować, stąd morał: "gdzie się dwóch bije...". Znajdziemy w tym przedstawieniu wiele starych, rozkosznych, slapstickowych numerów: buty okazują się nie do pary, woda tryska uszami, i chyba tylko rzucania w siebie tortami zabrakło. Żywioł czystego śmiechu, żart absurdalny, jak ten na przykład z chusteczką, która - nie do wiary! - ma i z jednej i z drugiej strony takie same dziury... Dzieciaki na widowni aż piszczą z zachwytu, podpowiadają to jednemu z clownów, to drugie