DOCZEKALIŚMY się w minioną sobotę od dawna i szumnie zapowiadanej premiery tragedii Johanna Wolfganga von Goethe - "Faust". Niezrównanego traktatu o odpowiedzialności, miłości i zuchwałości człowieka w chęci przekroczenia boskiego porządku. Czy cokolwiek z tego znalazło się w przedstawieniu Ryszarda Majora? Niewątpliwie odwagą jest sięgnięcie po tak znaczący tekst w dobie komercjalizacji teatru z jednej, a mody na teatr współczesny, ostry, dosadny - z drugiej strony. Jednakże na tym optymizm szczecińskiego przedsięwzięcia się powoli wyczerpuje. Ni diabelskiego ognią ni anielskiej poświaty, ani nawet wielkich emocji nie było w tej premierze. Mimo iż po scenie chodziły dosłownie poprzebierane anioły, były czarownice na miotłach (!) i odwrócony krzyż - symbol satanizmu. A przecież chciałoby się "Fausta" wpisującego się we współczesną wrażliwość czy choćby teatr wykraczający poza estetykę "sceny lektur". Gdybyż j
Tytuł oryginalny
Ciut horror - więcej bajka...
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 223