Na pohybel tym, którzy trzaskają krzesłami na dźwięk słów "seks oralny", a każda "kurwa" na scenie wywołuje w nich palpitację serca - o prapremierze "Patrz, słońce zachodzi" w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie w reż. Bronisławy Nowickiej pisze Julia Liszewska z Nowej Siły Krytycznej.
Ratunku! Goły facet na scenie! I to gdzie? W Teatrze im. Adama Mickiewicza w "świętym mieście Częstochowie". Już przez sam ten fakt prapremierowe przedstawienie sztuki Sibylle Berg "Patrz, słońce zachodzi", przejdzie do historii częstochowskiego teatru. Teatru, który pokazał częstochowskiej publiczności, że pewne ograniczenia spowodowane podjasnogórską lokalizacją już nie obowiązują, że tabu pokazania seksualności na scenie przestało istnieć. Nareszcie! Na pohybel tym, którzy trzaskają krzesłami na dźwięk słów "seks oralny", a każda "kurwa" na scenie wywołuje w nich palpitację serca, mamy spektakl na dobrym poziomie. Sam tekst sztuki stanowi wyzwanie dla reżysera i aktorów - jest to dziewięć monologów zwyczajnych ludzi, którzy samotnie, w monotonii i nudzie codziennej egzystencji, oczekują na zdarzenie, na drugiego człowieka, który odmieni lub nada sens ich życiu. Dziewiątka ta to szeroki przekrój współczesnego społeczeństwa,