"Moja córeczka" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.
Marek Fiedor sięgnął po literaturę niegdyś ważną, dziś - czytaną i wystawianą znacznie rzadziej. Co nie oznacza, że starą i już niezdolną do poruszenia odbiorcy. Różewiczowska "Moja córeczka" rozpoczęła nowy sezon w Teatrze Ateneum. To dobry początek. Fiedor przywraca scenie jeden z najlepszych i najmocniejszych tekstów Różewicza (ostatni raz realizowano "Moją córeczkę" w nieistniejącym już dziś niemal Teatrze TV; ale minęło już kilka dobrych lat!). Spektakl oparty na tekście już historycznym wypełnia też lukę w polskiej dramaturgii współczesnej. Bo i co się stało z kilogramami dramatów spod znaku "pokolenia porno"? Szybko stały się makulaturą. "Absynt" Fertacz, gdzie pojawił się problem samobójstwa młodej dziewczyny niedającej sobie rady w otaczającym ją świecie, był na scenie tylko raz. "O matko i córko" Bolesty o dwóch kobietach zmuszonych do "pójścia na łatwy chleb" także doczekało się jednej tylko realizacji. Rzekomo �