"Kupiec wenecki" w reż. Tomasa Svobody w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
To spektakl niemądry, trywialny, niedomyślany, chaotyczny, z pretensjami. Z żałośnie brzydką scenografią i jeszcze gorszymi kostiumami. Czeska ekipa "Kupca weneckiego" miała duże ambicje, ale talenty niewielkie. Reżyser przed premierą mówił o zderzeniu nowoczesnej scenografii i manierystycznych kostiumów "w duchu Petera Greenawaya", którym się fascynuje. Mam nadzieję, że Greenaway się o dziele swojego fana nie dowie, przykro mu bowiem byłoby je oglądać. Kostiumy wyglądają jak kiepska wprawka amatora marzącego o stworzeniu strojów fantazyjnych, bogatych i perwersyjnych. Tyle że materiały tanie, wyobraźnia uboga, a poczucie estetyki żadne. Nowoczesność scenografii polega na wyłożeniu ścian białymi kafelkami, zainstalowaniu niewielkiego basenu z przodu sceny i zamknięciu Shylocka w ruchomej klatce z przezroczystego tworzywa. Reżyser i scenograf chcieli też zasugerować, że zdają sobie sprawę z tego, iż temat "Kupca..." (Żydzi a chrześcijanie)