"Gruba świnia" w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Agata Passent w Twoim Stylu.
Ale sztukę teatralną widziałam. Momenty były. Nic dziwnego zresztą, ostatnio bowiem trudno o przedstawienie pozbawione wątków erotycznych. Tyle odbywa się aktów na deskach, że nie wiadomo, do jakiej świątyni sztuki się schować, by od aktów chwilę odetchnąć. Oczywiście reżyserom nie chodzi przecież o gołą pupę jako taką. Wiadomo, aktorzy rozbierają się zawsze dla Ważnej Sprawy. Teraz nad golizną przestaliśmy się już rozwodzić, trudniej o sztukę bez seksu niż sztukę z seksem. Przed inwazją dekoltów można uciec już tylko do klasztoru. Golizna nie przykuwa, chyba że głównym tematem sztuki jest ciało jak w przypadku "Grubej świni" granej właśnie w Teatrze Powszechnym. Teatr ten od ponad roku uwikłany jest w polityczno-artystyczne spory, tymczasem ja jako przeciętny widz nigdy nie wyszłam z niego rozczarowana. To w tym teatrze na pierwszych randkach usłyszałam ze sceny słynne westchnienie Do Moskwy, do Moskwy i utonęłam w rzewnym sp