"Anhelli. Wołanie" w reż. Jarosława Freta w Teatrze ZAR we Wrocławiu. Pisze Wanda Świątkowska w Didaskaliach-Gazecie Teatralnej.
W pierwszym odruchu chciałam tę recenzję narysować. Moje notatki z przedstawienia mają charakter szkiców, co nie jest aż tak oryginalne, bo "Anhelli" inspirował Jacka Malczewskiego, Vlastimila Hofmana, Witolda Pruszkowskiego czy - ostatnio - Mateusza Rakowicza, który w projekcie Barbary Wysockiej z cyklu "Słowacki. Dramaty wszystkie" ilustrował poemat "na żywo". Również ZAR otwiera i zamyka swe przedstawienie obrazem. W ciszy - zanim zabrzmi i po tym, jak wybrzmi pieśń. Ten teatr przemawia plastyką i śpiewem, a także pustką i ciszą. Muzyka i obraz pojawiają się w nim na równorzędnych zasadach, a od naszej wrażliwości zależy, czy spektakl zostaje nam w uszach, czy pod powiekami. We mnie zostają obrazy i o nich chcę opowiedzieć. Przestrzeń Ramą "Anhellego" jest nowo otwarta siedziba Instytutu im. Jerzego Grotowskiego - Studio na Grobli. Odrestaurowany i kolorowy budynek, z którego tarasu rozciąga się widok na Odrę. służy za miejsce prezenta