EN

20.12.2006 Wersja do druku

Cierpliwość butów

"May B" Compagnie Maguy Marin z Francji na Festiwalu Dedykacje-Beckett w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Zostały puste buty. Hiobowa nędza bez sznurówek w grzecznym szeregu na krawędzi sceny, nosami w stronę naszej ciemności. Dziesięć par siwych jak obłoki. Suche suchością egipskich papirusów, schodzone na śmierć, całe w pęknięciach już na zawsze otwartych, pełne zamarłego szurania, które się ocknie, gdy przyjdą następne nogi gotowe iść dalej. Czekają. Przerażająca cierpliwość. W pamiętnym, dzięki Miłoszowi pamiętnym bezlitośnie, zająkanym finale "Wydrążonych ludzi", Eliot wciska słowa w rytm wyliczanki. Los jest jak dziecko, co palcem powietrze puka, recytując: raz, dwa, trzy, kryjesz ty! Frazy Eliota pukają w mózgi czytających też na trzy. "I tak się właśnie kończy świat/ I tak się właśnie kończy świat/ I tak się właśnie kończy świat/ Nie hukiem, ale skomleniem". W epilogu seansu "May B" już nie ma skomleń. Ani ludzkich, ani bydlęcych. Na końcu teatralnej doskonałości reżyserki Maguy Marin są tylko opuszczone buty. Ja

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cierpliwość butów

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 295

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

20.12.2006