"Końcówka" Samuela Becketta, którą Krystian Lupa wyreżyserował w Madrycie, to dyskusja z chrześcijańską mitologią ofiary - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Na środową premierę "Końcówki" do Madrytu jechałem z wydaniem "Gazety" składającym się głównie z nekrologów. Trudno było uniknąć banalnej analogii - w tych dniach dla wielu ludzi w Polsce, bliskich ofiar, podobnie jak dla bohaterów Samuela Becketta, skończył się świat. Awangardowa sztuka z połowy ubiegłego wieku napisana w cieniu wielkiej wojny i pod wpływem obawy przed następną nieoczekiwanie wpisała się w bardzo aktualny kontekst. Dla hiszpańskiej publiczności ta analogia oczywiście nie istniała, dla niej był to przede wszystkim benefis José Luisa Gómeza, jednej z kluczowych postaci hiszpańskiego teatru i kina. (...) Dla mnie jednak ważniejsze od aktorstwa Gómeza było zawarte w "Końcówce" pytanie o sens cierpienia i śmierci, które w kontekście tego, co się wydarzyło w ostatnich dniach, nabrało nowej aktualności. Tragedia pod Smoleńskiem jeszcze raz pokazała, że współczesny człowiek nie jest przygotowany na koniec. Nasza cywilizacja