Siedzi na Pradze w knajpie z wifi. Litery postów rozlewają się, rozpychają, ale daje radę. Może jakieś komentarze pod postami widnieją? Sezon ogórkowy w pełni, to wymyślił tych Latynosów. Lajków mnóstwo, poleceń, komentarzy również, czyli że znów udało mu się o śmiesznej sprawie napisać, czegoś zabawnego dotknąć? Radosny, jak skowronek o wczesnej porze czyta komentarze - pisze w kolejnym felietonie Bartłomiej Miernik.
Świtało. A jednak jeszcze nie pójdzie, wpierw sprawdzi fejsa. Sam przesiedział pół nocy, zero dup dookoła. Minęła chwilowa sława pana festiwali, przytyło mu się, zarósł, spać nie może, leki na nadciśnienie bierze. Kolejny miesiąc siedzi nad dłuższym artykułem, bloga prowadzi, na oko kładzie gruby tusz, mizogin cholerny. Brrr... spojrzał w lustro pełne strupów jakiś. Siedzi na Pradze w knajpie z wifi. Litery postów rozlewają się, rozpychają, ale daje radę. Może jakieś komentarze pod postami widnieją? Oho, oho, podniecenie ogarnia, takie pierwsze nastoletnie. Może draśnięte teatrolożki głowę mu sfastrygują, może jaki neosocrealistyczny Towarzysz Abramowski żyletką smagnie, żartu nie zrozumie? Sezon ogórkowy w pełni, to wymyślił tych Latynosów. Koleżanki z "Orgazmusa" zamieszczają kolejne foty na fejsie, te bardziej lajtowe, co by rodzina nie widziała. Toną w objęciach Latynosów, szponami Walkirii w heban skóry się wbijając. Lajk�