- Poczułbym się reliktem, gdyby nie to, że pod Teatrem Polonia ludzie stoją po bilety od piątej rano - mówi JERZY STUHR w rozmowie z Piotrem Najsztubem.
NOWO WYBRANEGO PAPIEŻA OPUSZCZA DUCH ŚWIĘTY, PAPIEŻ SIĘ ZAŁAMUJE, A WSPIERA GO TYLKO... JERZY STUHR. Grający papieskiego rzecznika prasowego. A nam tłumaczy, co ma wspólnego aktorstwo z papiestwem, a teatr z Kościołem. PIOTR NAJSZTUB: Czy Janowi Pawłowi II podobałby się film "Habemus Papam"? JERZY STUHR: Znałem Jana Pawła II osobiście... choć może to za duże słowo Byłem u niego na obiedzie. No to jest "osobiście". - Chyba tak. Poza tym wcześniej, przez wiele lat bywał na każdej naszej premierze. I z tego wnioskując, podpatrując go czasem, też patrząc na jego słabostki... Jakie? - Lubił się podobać. Tak jak pan. - Tak, aktor ma to we krwi, jakby tego nie miał, to nie mógłby nim być. Przerosty tego są niebezpieczne i smutne, ale to ma. I jak się pod tym względem patrzyło na Karola Wojtyłę, to się widziało, że nie może się powstrzymać i chce tym ludziom, tym tłumom, zaimponować. Choć można to też przełożyć na taki pierwiaste