Sprawa jest tak ewidentna, że głosów broniących decyzji Witolda Kozłowskiego naprawdę ze świecą szukać. Do urzędniczej nagonki na dyrektora teatru im. Słowackiego przyłączył się jedynie "Dziennik Polski".
Decyzja o odwołaniu Krzysztofa Głuchowskiego z funkcji dyrektora teatru im. Słowackiego wywołała znacznie większe poruszenie, niż można było przypuszczać. Usunięcie ze Starego Teatru Jana Klaty odbyło się w innej atmosferze, przede wszystkim dlatego, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego miało dobry pretekst w postaci końca kadencji.
Usunięcie Głuchowskiego jest skandalem oczywistym i bezprecedensowym. Zarząd województwa małopolskiego wyrzuca dyrektora, który nie ma postawionych żadnych zarzutów. Wyrzuca za karę, ponieważ Głuchowski ośmielił się wystawić „Dziady" w innej niż akceptowana przez prawicę formie.
Listy poparcia i głosy oburzenia, jakie płyną z całego kraju, pokazują, że środowisko artystyczne i widzowie nie dają się nabrać na blagę, którą urząd marszałkowski próbuje uzasadniać tę decyzję. Szkoda, że nie dołączył do nich krakowski magistrat, którego milczenie w tej sprawie jest po prostu niezrozumiałe i jedyne, czym da się wytłumaczyć, to zakulisowe próby pozostawienia Głuchowskiego na stanowisku.