Sztuki Gorkiego są zazwyczaj znakomitą okazją do zrealizowania ciekawego spektaklu, jednego z tych, które przeżywa się mocno i potem długo pamięta. Są bowiem nie tylko mądre i głębokie, ale dobrze przy tym skonstruowane, co daje szerokie możliwości reżyserowi i aktorom. Toteż szereg znakomicie zarysowanych przez Gorkiego postaci dało początek wielu niezapomnianym kreacjom aktorskim. Władysława Krasnowieckiego na przykład będziemy zawsze pamiętać jako "Jegora Bułyczowa", a Jana Świderskiego jako Barona z "Na dnie", sztuki, z której premierą wystąpił ostatnio warszawski Teatr Narodowy. To prawda, że siła dramatów Gorkiego polega w dużej mierze na ich zawartości myślowej, ale zawsze prawdy te niosą żywi ludzie, nie zaś upostaciowane symbole. A w "Na dnie" na scenie Teatru Narodowego reżyser, Jan Maciejowski - ograniczony konstrukcją scenograficzną (projekt Zofii Wierchowicz), zamykającą poszczególnych bohaterów dramatu jak gdyby w oddzielny
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Pracy" nr 55