Od samego początku tancerka próbuje sprostać sytuacji, w jakiej się znalazła - upodrzędnienia, zależności (nad jej fizyczną obecnością dominuje wirtualna projekcja) - o spektaklu "We are oh so Lucky" Any Brzezińskiej prezentowanym na Krakowskich Reminiscencji Teatralnych pisze Karolina Wycisk z Nowej Siły Krytycznej.
Ciało-obiekt, wystawienniczy produkt: zdrowe, atrakcyjne - zgodnie ze społecznymi konwenansami, z ogólnie przyjętą modą i oczekiwaniami. A przede wszystkim: ciało, które nie ma prawa się skarżyć, wychodzić poza ramy ustalonych ról kulturowych, ciało ujarzmione i - na siłę - uszczęśliwione. Taki wizerunek współczesnego człowieka stał się punktem wyjścia dla twórców projektu "We are oh so Lucky" - Any Brzezińskiej i kolektywu Harakiri Farmers. Na scenie tańczy, odgrywa sytuacje i improwizuje na różnorodne tematy tylko jedna tancerka (zarazem choreografka spektaklu, Dominika Knapik), ale nawet ta namacalna obecność jest niepewna i podważona. Kobieta nie wypowiada ani słowa, jej ruch jest tylko komentarzem rozmowy toczonej za jej plecami, na dużym ekranie zawieszonym na tylnej ścianie sceny. Jej ciało zostało wystawione na widok publiczny, zdegradowane do roli rekwizytu w multimedialnym przedstawieniu, gdzie główne role grają Klara Bielawka i Mariu