Pokazywanie w teatrze ciał okaleczonych i torturowanych przypomina o istnieniu okrucieństwa i przemocy. Zwykle nie chcemy o tym pamiętać - pisze Marek Beylin w Gazecie Wyborczej.
W Polsce pokazywanie nagości raczej wywołuje niesmak bądź skłania do świntuszenia niż do namysłu. Zwłaszcza gdy nagie ciało, choćby na scenie, odstaje od sformatowanych kanonów urody, kojarząc się z wulgarnym gestem. Bo w sztuce ma być ładnie, prawda? Wciąż sądzi tak wielu odbiorców kuł tury, nawet wyrobionych, A przecież ciało, także nagie, to dziś jedno z podstawowych tworzyw sztuki. To, jak i po co siego używa, pokazuje jak się zmieniamy i z jakimi kłopotami borykamy się jako zbiorowość. Ciało jest księgą, w której twórcy zapisują przemiany społeczne, kłopoty z tożsamością i indywidualne zmagania z życiem. Taką fascynującą wędrówkę po ciele jako księdze przemian proponuje teatrolożka Krystyna Duniec. Jej świeżo wydane "Ciało w teatrze" (Instytut Sztuki PAN) obejmuje też inne rodzaje sztuki i daje wgląd w to, jak polscy twórcy, używając ciała w sztuce, pasują się ze współczesnością. Z rym, co także nas uwiera na co