- Na moje aktorstwo składa się i pamięć ciała, o której mówił Grotowski, i wyobraźnia, której znaczenie podkreślał Stanisławski. Wewnętrzny pejzaż - mówi Maja Komorowska w rozmowie z Izabelą Kobą z Tygodnika Ciechanowskiego.
Rozmowa z Mają Komorowską, aktorką teatralną i filmową, pedagogiem. * Oprócz wielu różnorodnych ciekawych ról żeńskich grała pani role męskie: Guślarza w "Lawie" w reżyserii T. Konwickiego, Hamma w "Końcówce" Becketta, Rabbiego w "Aniołach w Ameryce". Czy inaczej się pani przygotowywała do ich zagrania? - Guślarz to postać poza kategoriami płci. Jeśli chodzi o Hamma, byłam wtedy młoda, zaskoczyło mnie, że powierzono mi tę rolę. Beckett mówi w tej sztuce, że "płeć dodaje się na końcu". Moja rola jest jednocześnie tyranem i słabym człowiekiem. Nie myślałam wówczas o płci. Miałam określoną charakteryzację, nad którą długo pracowałam. Wiedziałam, że będę szukała innego głosu niż do ról żeńskich. Coś z Hamma widzę w postaci nowojorskiego rabina z "Aniołów w Ameryce". Oczywiście, że do ról męskich inaczej przygotowywałam się niż do żeńskich. * Na spotkaniach z widzami mówi pani wiersze. Celowo nie użyłam sło