EN

16.08.2014 Wersja do druku

Ciąg dalszy przygód irlandzkiego idioty w Warszawie

Irlandzki organizator miał rozgrzać widownię, ale jego dwadzieścia minut pijanych dowcipów o teściowych było równie zabawne jak złapanie grzybicy. Ostatecznie musiałem stanąć oko w oko z widownią, której zbiorowe niezadowolenie wyraziło się głośnym zgrzytaniem zębami do melodii z filmu "Szczęki" - pisze Peadar de Burca w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Od mojego przyjazdu do Polski bezustannie słyszę, że pisanie książek nie ma przed sobą przyszłości. Być może to prawda, ale jak się przekonacie na końcu tego tekstu, tylko to mi pozostało. Moje felietony wychodzą niebawem w formie książkowej, a ja kończę pisanie powieści kryminalnej, której akcja rozgrywa się na Śląsku. Może będzie bestsellerem, a może skończy jako darmowy upominek dodawany w Tesco do każdych pięciu kilogramów ziemniaków. Mimo wszystko pisanie bestsellera, jakkolwiek przyprawia mnie o spazmy i zawroty głowy, jest niczym w porównaniu z wystawianiem w Polsce stand-upu. Przykład? Całkiem niedawno znalazłem na Facebooku Irlandczyka, który w Warszawie, w klubie o nazwie Resort, organizuje stand-upy. Zgodził się zająć promocją mojej komedii "Sunshine", która jest pełna dowcipów i nawiązań do mojego życia w Polsce i zawsze spotyka się z bardzo dobrym odbiorem. Wysłałem mu plakaty, a on zagwarantował mi tłumy na prz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Peadar de Burca: Ciąg dalszy przygód irlandzkiego idioty w Warszawie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Katowice online

Autor:

Peadar de Burca

Data:

16.08.2014