"Czarnobylska modlitwa" w reż. Joanny Szczepkowskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Kamila Łapicka w Sieciach.
"Moczyć grzyby, odcedzać pierwszą wodę, kiedy ziemniaki zaczną się gotować. [...] Mleka pić nie wolno!!! Trzeba kupić separator i wyciskać twaróg, ubijać masło". Kartkę tej treści otrzymałam od Joanny Szczepkowskiej. Nie były to prywatne dobre rady aktorki, tylko "Instrukcje dla ludności na obszarach zagrożonych promieniowaniem", które przekazała mi postać, a jednocześnie reżyserka "Czarnobylskiej modlitwy", spektaklu granego od niedawna w Teatrze Studio. Szczepkowska dokonała adaptacji zbioru reportaży Świetlany Aleksijewicz, białoruskiej pisarki i dziennikarki, która zdecydowała się opowiedzieć "historie pomijaną" - codzienne życie ludzi, dla których "Czarnobyl nie jest metaforą ani symbolem, lecz ich domem". 26 kwietnia 1986 r. o godz. 1:23:58 doszło do pierwszego z serii wybuchów w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Radionuklidy cezu skaziły 23 proc. terytorium Białorusi, 4,8 proc. obszaru Ukrainy i 0,5 proc. obszaru Rosji. Sama Białoruś