ANDRZEJ SEWERYN, opowiada o obchodach stulecia Teatru Polskiego, swojej roli w "Burzy" i zdradza, jak dziś grać Szekspira.
Agnieszka Michalak: Trudno się z panem umówić. Próby, spektakle w Polsce i Paryżu - chociaż w Comedie-Francaise zagrał pan ostatnie przedstawienia... ANDRZEJ SEWERYN: Owszem, zagrałem tam osiemnaście ostatnich spektakli "Szkoły żon" Moliera. Każdego dnia, kiedy nie występowałem, wracałem do Warszawy po to, żeby próbować Prospera w "Burzy" Dana Jemmetta. Ponadto dyrektoruję, reżysersko przygotowuję "Irydiona", którego premiera odbędzie się 29 stycznia, dokładnie w stulecie powstania teatru. Nagrałem też "Księgę Psalmów", czyli 150 utworów, do których musiałem się starannie przygotować. I często gram, m.in. w "Końcówce", "Szkole żon", "Szekspirze Forever!" w Teatrze Na Woli "Proroku llji" i "Dowodzie" w Polonii. A na nocnym stoliku mam jeszcze parę zaległych lektur. Z Arnolfa do Hamma, z llji do Prospera. Łatwość przechodzenia z roli w rolę przychodzi z wiekiem? - Każdy z aktorów przeżywa to inaczej. Są oczywiście koledzy, który