"Chrzanię modę równo" - zadeklarowała Elżbieta Baniewicz na 203 stronie swojej nowej książki "Dziwny czas" i nie miała tu na myśli długości spódnic, wysokości szpilek czy fasonu kapeluszy. Książka, w której Baniewicz nie poddaje się modzie, to kolejny tom szkiców o teatrze. Poprzedni, "Lata tłuste czy chude?" (2000), obejmował ostatnie dziesięciolecie XX wieku, ten mówi o początku wieku XXI - pisze Magdalena Raszewska w Twórczości.
Czy coś je różni? Czy czymś się różni polski teatr, czy magiczny rok 2000 stanowi jakąś cezurę? Autorka oświadcza: dziwny czas. Tak - ale i dziwny teatr. Czas wymiany pokoleniowej, zatarcia gatunków i granic, pogubienia kryteriów. Nowy teatr, inny teatr. Teatr, w którym nie gra się dramatów w kształcie stworzonym przez dramatopisarza (zwłaszcza, jeżeli ten nie żyje). Dla jednych - czas szukania miejsca teatru w świecie, w którym już się nie czyta, tylko słucha i ogląda, porozumiewa swoistym, nieustannie zmieniającym się kodem. Dla drugich - czas tworzenia teatru w świecie, w którym jeżeli czegoś nie ma w Internecie, to po prostu nie istnieje, a rzeczywistość jest tylko wirtualna. Nawet amerykański "Newsweek" przestaje wychodzić na papierze, do teatru też już nie trzeba chodzić, bo Narodowy Instytut Audiowizualny wydaje DVD z najlepszymi spektaklami, a TVP niekiedy prowadzi transmisje największych wydarzeń... No to kto dziś będzie jeszcze czy