W najbliższą sobotę w chorzowskim Teatrze Rozrywki odbędzie się premiera spektaklu muzycznego "Piekło i raj" na podstawie Jaromira Nohavicy. Wydarzenie komentuje reżyser, Krzysztof Prus:
"Piosenki Jaromira Nohavicy pojawiły się w moim życiu dosyć niespodziewanie –było to siedemnaście lat temu, gdy pracowałem w Czechach i tam usłyszałem, najpierw muzykę, a potem zaczął do mnie docierać sens słów. Pracując w czeskim Cieszynie miałem nadzieję, że nauczę się języka czeskiego, ale tam wszyscy potrafią mówić po polsku więc nie bardzo się dało. Wcześniej jednak studiowałem i robiłem przedstawienie w Bratysławie i tam poznałem słowacki, na tyle bliski czeskiemu, że część tekstów Nohavicy zrozumiałem, a część sobie pewnie wymyśliłem, bo każdy Polak uważa że zna język czeski. I może to zadecydowało że powstało to przedstawienie, ponieważ pewne światy, które są u Nohavicy, są mi bliskie. Tak mi się zdaje; jak przyjedzie autor to zapewne to skoryguje…
A tak na poważnie… być może chodzi o to, że zetknąłem się z tą poezją i tą muzyką w specyficznym dla mężczyzny momencie kryzysu wieku średniego. Bez większego wysiłku urodził się pomysł tego spektaklu – nagle te piosenki zaczęły do mnie przemawiać jakimiś głosami, kojarzyć się z obrazami. Wiem, wiem, jak to brzmi – jak ktoś słyszy głosy i widzi obrazy to albo jest wariatem albo artystą. W każdym razie powinien coś z tym zrobić. Nie udałem się do lekarza tylko do teatru. Pomysł czekał na realizację kilkanaście lat, rozrósł się o kilka nowych piosenek Nohavicy które powstały w międzyczasie.
Temat główny, czyli kryzys wieku średniego, przekładamy sobie na istniejące w naszej kulturze obrazy i pojęcia. Na Diabła i Anioła – skoro każdy z nas ma Anioła Stróża, to pewnie ma i Diabła Stróża. No i na Śmierć, która – jak śpiewa Nohavica – jest wszechobecna. Nasz bohater zmaga się z tymi trzema postaciami, co do których nie wie z jakiego pochodzą świata, ale one mu to wytłumaczą w odpowiednim momencie, kiedy go spotka to, co każdego spotkać musi. Wbrew pozorom spektakl jest chwilami zabawny.
Co jest istotne – bardzo nam zależało na tym, żeby to nie był koncert przebojów Jaromira Nohavicy, lecz by był to spektakl teatralny, gdzie jest ważna muzyka, ważny jest tekst, bardzo ważne są obrazy. Dużą wagę przywiązujemy do kształtu plastycznego tego przedstawienia, chcemy stworzyć swoisty sen sceniczny. Wszystko właściwie rozgrywa się w śnie głównego bohatera, stąd odpowiednia scenografia, stąd bardzo precyzyjne światła. Ale najważniejsze jest aktorstwo, bo w teatrze najważniejszy jest aktor, i nad tym najciężej pracujemy".