Przez niemal sześć lat Teatr Rozrywki ubiegał się o prawo do wystawienia na swojej scenie musicalu "Billy Elliot". Już miał odpuścić dalsze starania, aż w końcu przyszła informacja o pozytywnym rozstrzygnięciu. Polska prapremiera musicalu odbędzie się już dzisiaj o godz. 19.
Warunek był jeden: żadnego kopiowania rozwiązań wykorzystanych w oryginale. - To był miód na nasze serca - mówi Dariusz Miłkowski, dyrektor Teatru Rozrywki. Polska prapremiera musicalu odbędzie się już dzisiaj o godz. 19.00. Anglia lat 80, rządy Margaret Thatcher, nasilające się strajki i ryzyko zamykania kopalń. Właśnie na tym tle rozgrywa się historia przedstawiona w musicalu "Billy Elliot", opowiadająca o 11-letnim chłopcu, wychowywanym przez owdowiałego ojca - górnika. Billy trenuje boks, ale traf chciał, że znalazł się na zajęciach szkoły baletu, którego zapragnął się uczyć. Ale to spotkało się ze sprzeciwem ojca. - To musical niezwykle aktualny związany z czasem i miejscem, w którym żyjemy. Te konotacje śląskie są oczywiste - zauważa Robert Talarczyk, na co dzień dyrektor Teatru Śląskiego, który tym razem wcieli się w rolę ojca Billy'ego w widowisku przygotowanym przez Teatr Rozrywki w Chorzowie. Ale Talarczyk dodaje jednocze