Litwa od lat jest teatralną potęgą. Nie ma liczącego się festiwalu, na którym swojej inscenizacji nie pokaże któryś z reżyserów wielkiej trójki: Eimuntas Nekrosius, Oskaras Korsunovas i Rimas Tuminas.
Tuminas, zapytany w jednym z wywiadów, na czym polega fenomen litewskiego teatru, odpowiedział bez zastanowienia, że ich teatr jest poważny, na pograniczu śmierci, bo nie przestaje się śmiać. Zazdrościć można im tej powagi, z jaką traktują każdą inscenizację, i scenicznej zachłanności, z którą pożerają wielkich klasyków i współczesnych autorów, trawiąc ich w swoich aktorskich ciałach. Jedni nazywają go wciąż tym, który robi w litewskim teatrze rewolucję, drudzy mówią, że to ostatni mag współczesnej sceny. Oskaras Korsunovas, dziś czterdziestolatek, pierwszy spektakularny sukces odniósł już w 1990 roku, kiedy otrzymał nagrodę Fringe First na festiwalu w Edynburgu. Ale czasy reżyserskiej obfitości dopiero miały nadejść wraz z 1998 rokiem, kiedy to w stolicy Litwy założył niezależną scenę Teatr Oskaras Korsunovas, która stała się jednym z najważniejszych miejsc na teatralnej mapie Europy. Od początku działalności TOK ukierun