Polsko-niemieckie kompleksy teatrem skutecznie leczone. Najpierw na scenie stoi mur. Z pustaków, ale może przypominać ten prawdziwy, który dzielił. A potem mur zostaje zburzony. Rozjeżdża go wrak samochodu. Jeden z tych, które odtąd sznureczkiem będą jechały z niemieckich złomowisk przez wyrwę w murze do warsztatów i na giełdy biednego kraju na wschodzie. A niektóre, te w idealnym stanie, pojadą nie ze złomowisk, tylko z eleganckich parkingów, z których wyprowadzą je przedsiębiorczy mężczyźni znający parę niemieckich słów. "Jedź na urlop do Polski, twój samochód już tam jest" - głosił ponoć slogan reklamowy któregoś z biur podróży na zachód od Odry i Nysy. Czyż to nie piękny początek spektaklu o polsko-niemieckich i niemiecko-polskich stereotypach? Andrzeja {#os#23094}Stasiuka{/#} zainspirowało autentyczne wydarzenie: niemiecki jubiler obudzony alarmem wyciągnął broń i zastrzelił jednego z rabusiów. Przeżył jednak
Tytuł oryginalny
Chór przez mur
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój Nr 8