EN

17.02.2005 Wersja do druku

Chór przez mur

Polsko-niemieckie kompleksy teatrem skutecznie leczone. Najpierw na scenie stoi mur. Z pustaków, ale może przypo­minać ten prawdziwy, który dzielił. A potem mur zostaje zburzony. Rozjeżdża go wrak samochodu. Je­den z tych, które odtąd sznurecz­kiem będą jechały z niemieckich złomowisk przez wyrwę w murze do warsztatów i na giełdy biednego kraju na wschodzie. A niektóre, te w idealnym stanie, pojadą nie ze złomowisk, tylko z eleganckich par­kingów, z których wyprowadzą je przedsiębiorczy mężczyźni znający parę niemieckich słów. "Jedź na urlop do Polski, twój samochód już tam jest" - głosił ponoć slogan re­klamowy któregoś z biur podróży na zachód od Odry i Nysy. Czyż to nie piękny początek spektaklu o polsko-niemieckich i niemiecko-polskich stereotypach? Andrzeja {#os#23094}Stasiuka{/#} zainspirowało autentyczne wydarzenie: niemiecki jubiler obudzony alarmem wycią­gnął broń i zastrzelił jednego z ra­busiów. Przeżył jednak

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Chór przez mur

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój Nr 8

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

17.02.2005