"Chopin w Ameryce"?! Nie, oczywiście, że nie był. Ale, podobno, niewiele brakowało. "Co by było, gdyby Chopin żył na Manhattanie?" - zastanawiał się przed laty Stanisław Dygat i wspólnie z Andrzejem Jareckim postanowili przygotować widowisko na ten temat. Miał to być wielki eksportowy show". Pomysł jednak- podobnie jak Chopinowska wyprawa do Nowego Świata - pozostał w sferze projektów. Teraz zrealizował go Andrzej {#os#391}Strzelecki{/#}. Musical pt. "Chopin w Ameryce" nie jest bynajmniej jakąś imaginacyjną historią podróży romantycznego kompozytora do Stanów Zjednoczonych pierwszej połowy dziewiętnastego stulecia. Nawet Chopin nie jest tu właściwie "prawdziwym" Chopinem. W chwili, gdy pojawia się na scenie, publiczność wybucha gromkim śmiechem. Piotr {#os#401}Furman{/#} bowiem wyobraża marmurowe popiersie, ustawione na postumencie dekoracyjnie oplecionym zwojami bluszczu. W tym osobliwym kostiumie występuje aż do końca. Boh
Tytuł oryginalny
Chopin w Ameryce
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza Nr 266