"Chopin kontra Szopen" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Pomysł był podejrzanie prosty - Chopin kontra Szopen, człowiek przeciwstawiony mitowi. Ale choć to przeciwstawienie jest główną osią spektaklu, reżyser szczęściem nie trzyma się jej kurczowo. Rozpoczyna się podniośle - dwójka recytatorów (Beata Malczewska i Rajmund Jarosz) prezentuje wiersze o Chopinie, dziewczynka z kokardą we włosach gra Chopina na fortepianie. Wierzby, dusza, ojczyzna, całe to chopinowskie rekwizytorium prezentowane jest z absolutną powagą i starannością - sztuka recytacji jest tak odległa od współczesnego teatru, że nie trzeba podkreślać jej anachroniczności. Równie staroświecka jest para Szopen (Krzysztof Zawadzki) i Sandowa (Katarzyna Gniewkowska) - on z fryzurą z pomnika, blady i wątły, ona w czerni, dysząca namiętnością. To Chopin i George Sand stworzeni z cudzych relacji i cudzych spojrzeń; aktorzy grają tę parę również z powagą i lekko zaznaczonym ironicznym dystansem. Chopin (Marcin Kalisz) i Dorota Segda (