"Mefista" Agnieszki Błońskiej można by określić mianem - "Klątwa II". Reżyserka wraz z dramaturżką, Joanną Wichowską, która współpracowała z Oliverem Frljiciem przy "Klątwie", na kanwie tego "obrazoburczego" spektaklu oraz zamieszania jakie wywołał, budują sceniczną wypowiedź o niebezpiecznych związkach sztuki i władzy - pisze Marta Żelazowska z Nowej Siły Krytycznej.
Już pierwsza scena wywołuje konsternację. Kurtyna jest zasłonięta, światło na widowni stopniowo gaśnie. Dobiega głos modlących się aktorów. Proszą by Pan wziął teatr w opiekę i sprawił, by służył narodowi polskiemu. Przywodzi to na myśl "krucjaty różańcowe" towarzyszące pokazom "Klątwy", podczas których modlitwy "wynagradzające Maryi bluźnierstwa" zmieniały się w ataki na widzów chcących obejrzeć przedstawienie. Ukazywało to absurd postępowania środowisk religijnych. W tym kontekście działania artystów stają się parodią, wyszydzają powierzchowny katolicyzm i brak refleksji. Nawiązują do toczącej się w kraju dyskusji o granicach wolności twórczej, a co za tym idzie do pytania, w jakim stopniu teatry finansowane z funduszy państwa powinny podporządkować się wymogom rządzących. Ich wizję Błońska przedstawia cytując fragmenty wypowiedzi Wawrzyńca Rymkiewicza, Wandy Zwinogrodzkiej, Dariusza Karłowicza i Antoniego Libery wygłoszo