"Lokis" w reż. Łukasza Twarkowskiego z Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego w Wilnie na 38. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Alicja Cembrowska na blogu Teatr dla Wszystkich (platformie zastępczej Teatru dla Was).
Spektakl "Lokis" Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego na pewno namieszał w głowach warszawskiej widowni. Świadczą o tym reakcje po wyjściu ze spektaklu. Jedni zaniemówili z wrażenia, inni z zaskoczonymi minami powtarzali, że nic nie zrozumieli, było za głośno, za dużo i za szybko. Litewskie przedstawienie to przede wszystkim eksperyment, zapis procesu tworzenia, wariacja, bomba wizualnych i dźwiękowych szaleństw. Warstwa językowa i fabularna stanowi w "Lokisie" jedynie punkt zaczepienia. Opowieść istnieje w tle, łatwo się w niej pogubić, jest raczej dramaturgicznie niedopieszczona. Reżyser, Łukasz Twarkowski, wraca do niej tylko wtedy, gdy jest to konieczne, zastępuje ją długimi sekwencjami wizualnymi - resztę doczytujemy z ekranów na scenie. Czy to źle? Może nie, jednak zawiedzeni mogą być ci, dla których słowo w teatrze jest kluczowe. Tutaj natomiast władzę przejął obraz. Inspiracją dla twórców były trzy historie. Pierwsza to fan