EN

11.02.2008 Wersja do druku

Chochoł w kapeluszu

"Wesele" w reż. Bodolaya w Teatrze im. Slowockiego w Krakowie. Pisze Tadeusz Nyczek w Przekroju.

Oj, nie zabawicie się na tym "Weselu" Bodolay jest Węgrem i nie używa swojego imienia, przynajmniej w teatrze. Podobno wystawił, z sukcesem, "Wesele" u siebie w ojczyźnie. Ale to jeszcze nie powód, żeby powierzać mu "Wesele" w Krakowie. Wiele widziałem zwyczajnie niedobrych "Wesel", ale tak bezsensownego nigdy. Jeszcze trzyma się - dzięki ofiarności aktorów - akt I, ten realistyczny. Rzecz dzieje się całkiem współcześnie, więc Bodolay odział miastowych i wsiowych w podobne stroje wizytowe, a nie żadne tam fraki albo sukmany. Dlaczego w takim razie chłopi mówią gwarą? Nawet Samoobrona nie używa już przecież "śtucek" ani "chyćta". Reszta była postępującą tragedią. Zjawy z aktu II przyszły nie z historii, ale z głupawego teatrzyku amatorskiego i długo nie dały się spędzić ze sceny. W finale biały kapelusz Chochoła i czerwona róża w celofanie dopełniły idiotyzmu całości. Kurtyna spadła, ale nie była to kurtyna miłosierdzia.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Chochoł w kapeluszu

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 6/07.02.08

Autor:

Tadeusz Nyczek

Data:

11.02.2008

Realizacje repertuarowe