DO teatru doszedł Stanisław Grochowiak opłotkami. Poeta wybitny, liryk zadumany nad ludzkim życiem, z formą dramatyczną zetknął się początkowo w radio, potem w telewizji. Sam wyznaje, że "przez długie lata młodości pisarskiej teatr mnie najzwyczajniej śmieszył. Owszem, bywałem w teatrze, był to przecież obowiązek człowieka kulturalnego, ale już w tych dwóch sformułowaniach: "Obowiązek" i "człowiek kulturalny" odczuwałem jakiś łut ironii, jakąś przewrotną śmieszność, która nie opuszczała mnie nawet w czasie oglądania tragedii. Bo też proszę przyznać, ile to razy chodzimy do teatru dla niezwykle ważnych wydarzeń towarzyskich przed podniesieniem kurtyny! Wszystko to sztuczne i wymizdrzone, zdawało się krańcowo odbiegać od moich wyobrażeń o współuczestniczeniu w akcie powstawania sztuki". Tyle Grochowiak - niechętny widz. Grochowiak - pisarz zgadzał się ze swym sobowtórem. Aż zabłądził do teatru sztuką "Szachy"
Tytuł oryginalny
"Chłopcy" świetnie zagrani
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności nr 275