"Elektra" Jana {#os#7400}Nowary{/#} jest piękna wizualnie, ma nienaganną konstrukcję, jasno określone i poprawnie zrealizowane zadania aktorskie. Jednak to studium "zbrodni i kary" jest zaskakująco chłodne - zamiast burzy emocji, proponuje szwajcarską precyzję. Analizując zalety "Elektry" w porządku chronologicznym, wypada zacząć od scenografii - uwodząco urodziwego dzieła Magdaleny {#os#26969}Gajewskiej{/#}. Pozaczasowa funkcjonalność Zgodnie z deklaracjami składanymi przed premierą, Magdalena Gajewska postarała się o to, by widz zapomniał gdzie i kiedy rozgrywa się historia Elektry - by skoncentrował się na samym dramacie. Materialnymi elementami scenografii są trzciny i popękane, bezładnie zaścielające scenę kamienne płyty. Bezład - jak wszystko w tym przedstawieniu - jest przemyślany i wielce precyzyjny. Kamienne płyty pełnią rolę symbolu (klęski, upadku), ale też są, ważnym elementem mechaniki spektaklu. Powierzch
Tytuł oryginalny
Chłodne piękno zbrodni
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Poranny Nr 17