MiędzynarodowyFestiwal Szkół Lalkarskich w Białymstoku w ocenie Jerzego Szerszunowicza w Kurierze Porannym.
"Wydarzenia ostatniego weekendu oceniane na podstawie programów Dni Miasta i lalkarskiego festiwalu wprawiają w zachwyt. Rzeczywistość była znacznie mniej ciekawa. Dni Miasta tradycyjnie już walczyły z kaprysami pogody - było chłodno i co chwila zbierało się na deszcz. Jak na ironię, jedną z głównych atrakcji miejskiego święta miały być prezentacje kultury afrykańskiej. Większej furory nie zrobił też festiwal szkół lalkarskich. Festiwal konspiracyjny Jedyną, jawną oznaką festiwalowego dziania się były czarne chorągwie z czerwonym spinaczem (zdobiące m.in. hotel Cristal) [na zdjęciu] i grupki używających obcych języków ludzi z plakietkami, którzy przemieszczali się pomiędzy Białostockim Teatrem Lalek, Teatrem Dramatycznym i Akademią Teatralną. W tych trzech miejscach działo się dużo ciekawych rzeczy, ale - jak ostrzegano publiczność w jednej z lokalnych rozgłośni radiowych - wejściówki można było zdobyć tuż przed rozpo