- Jeśli artysta ma jeszcze jakiś obowiązek, to właśnie taki, żeby mówić o rzeczach, które z uwagi na polityczną poprawność zostały z szerokiej dyskusji wyrugowane - mówi Paweł Passini, reżyser spektaklu "Turandot", poruszającego m.in. temat prześladowań w Chinach. Rozmowa z reżyserem w Gazecie Wyborczej - Opole.
"Turandot", jeden z najbardziej docenionych spektakli teatralnych, zostanie w czwartek pokazany na festiwalu teatrów lalek. Inspiracją dla niego była ostatnia, niedokończona opera Pucciniego, ale też biografia kompozytora. W inscenizacji ważną rolę odgrywa zaś... język migowy. Anita Dmitruczuk: Dlaczego "Turandot" jest spektaklem lalkowym? Paweł Passini, reżyser spektaklu: Każdy spektakl rodzi się ze spotkania artystów. W tym przypadku była to moja współpraca najpierw z Kompanią Doomsday, a potem Grupą Coincidentia, która ma swoją tradycję lalkową. Ja także często sięgam po lalki, i jest to dla mnie naturalny wybór. W spektaklu "Turandot" mówi się o kobiecie jak o kukle, ponadto cała rzecz dotyczy uprzedmiotowienia człowieka, odczłowieczenia artysty, pytania, czy aktor jest czymś więcej niż lalką. W jakim stopniu artysta ma władzę nad tym, co tworzy, a w którym momencie zaczyna pełnić wobec swojej sztuki rolę służebną. Na