"Wieczór trzech króli" w reż Jacka Jabrzyka w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Dla e-teatru pisze Przemo Klimek.
Wszyscy bawili się świetnie, wszak to komedia - jedna z najpopularniejszych, jakie wyszły spod pióra mistrza ze Statfordu. Tyle tylko, że tak doskonale bawili się jedynie aktorzy, bo już publiczność była cokolwiek zdezorientowana. Śmiać się czy nie śmiać, o to jest pytanie. Siedząca obok w fotelu przystojna kobieta z lekkim niepokojem, ale i ulgą stwierdziła pytająco: panu też się nie podobało...? I tak, i nie. Bo komedia po to przecież jest by rozśmieszała, bawiła, choćby i przez łzy. A co, jeśli wcale nie bawi? No tak, ale to jednak Szekspir, klasyk, jeden z największych twórców teatru i literatury w ogóle - Mistrz. I czy wypada tak się obchodzić z jego Sztuką? Tu przyciąć, tam dodać i tak wszystko skompilować, żeby sensu widać nie było i nikt się nie mógł w niczym połapać? A może trzeba poszukać wskazówki w innym arcydziele Mistrza, który wszak sam napisał, że w tym szaleństwie jest metoda. Stawiam trzy kilogramy zielony