XVII Konfrontacje Teatralne w Lublinie podsumowuje Andrzej Z. Kowalczyk w Polsce Kurierze Lubelskim.
17. Konfrontacje Teatralne dobiegły końca. Pora zatem na krótkie podsumowanie tegorocznej odsłony festiwalu. Rozpocznijmy od nurtu głównego. Trzeba przyznać, że organizatorzy Konfrontacji wykazali się bardzo dobrym rozeznaniem w obszarze teatru polskiego. Wszystkie sprowadzone do Lublina spektakle warto było zobaczyć, a "Magnificat" Chóru Kobiet, "III Furie" z Legnicy [na zdjęciu] oraz "A ja, Hanna" z Opola były wydarzeniami rangi bardzo wysokiej. Ażeby jednak nie było za słodko, muszę napisać, że zabrakło mi "Antygony" z teatru w Gdyni, w reżyserii Leszka Mądzika, z udziałem aktorów, którzy przed poprzednim sezonem odeszli z lubelskiego Teatru Osterwy. Mam podstawy sądzić, że nie byłoby problemów ze ściągnięciem do nas tej realizacji. Ale nawet przy tym braku było - powtórzę - dobrze. Nieco inaczej natomiast patrzę na reprezentację zagraniczną. Były tu dwa bardzo dobre spektakle: ukraiński - "Radio. Osiem opowieści o Jurze Soyferze" oraz ro