- Myślę, że dość zaskakująca może być współczesna konwencja, która zakłada, że akcja dzieje się na luksusowym statku pasażerskim. To będzie takie podejście dość realistyczne w scenografii i kostiumach, więc chwilowo teatralna konwencja sztuczności będzie zawieszona, ale podczas sceny balu te tradycyjne skojarzenia z "Zemstą Nietoperza" powrócą w całej swej okazałości - z reżyserem Krzysztofem Cicheńskim o premierze "Zemsty Nietoperza" w poznańskim Teatrze Wielkim rozmawia Marek Zaradniak z Polski Głosu Wielkopolskiego.
W Teatrze Wielkim w Poznaniu reżyseruje Pan "Zemstę Nietoperza" Johanna Straussa syna. Jej premiera odbędzie się w piątek wieczorem. Czym zamierza zaskoczyć Pan publiczność? - Myślę, że dość zaskakująca może być współczesna konwencja, która zakłada, że akcja dzieje się na luksusowym statku pasażerskim. To będzie takie podejście dość realistyczne w scenografii i kostiumach, więc chwilowo teatralna konwencja sztuczności będzie zawieszona, ale podczas sceny balu te tradycyjne skojarzenia z "Zemstą Nietoperza" powrócą w całej swej okazałości. I na pewno zgodnie z dewizą śpiewaną w "Kupletach" Orlowskiego w oryginale przez księcia, a u nas przez kapitana Orlowskiego "I dla każdego coś miłego" na pewno znajdzie się to coś. Bo pojawi się tutaj bardzo dużo różnych konwencji aktorskich, muzycznych jak i sytuacyjnych czy wizualnych, które sprawią, że być może będzie to nieco eklektyczna inscenizacja, ale w tej wielości form na pewno od